Tak, tak to dziś...należy włożyć spódnicę.
Lubiana czy też nie, zawsze stanowiła element damskiej garderoby...podkreślała kobiece wdzięki, dodawała sexu a przede wszystkim, odsłaniała czasem naprawdę długie i zgrabne nogi.
Nogi, na które można było założyć czasem prześliczne pończochy czy rajstopy.
Zresztą spódnica była już chyba znana w epoce kamienia łupanego i wtedy nawet mężczyźni nosili futrzane spódniczki.:)))))
Później po wielu latach, nastąpił dla kobiet okres noszenia pięknych, długich sukni, na halkach i drutach. Z czasem jednak długość sukni zaczęła stanowić problem i chyba w latach 20, ktoś wymyślił, że trzeba ją skrócić :-). Nadszedł czas na midi a potem uwielbiane mini.
Moda ciągle się zmienia, więc i długość i krój spódnicy także.
Wynalazek spodni, być może z tytułu wygody, kazał nam płci żeńskiej, rzadziej wkładać spódnicę...ale myślę, że nie zapomniałyśmy o symbolu kobiecości.
Czasem obcisła, czasem zwiewna, kolorowa, krótka, długa, bombka, z falbanami lub bez, sprawia, iż tylko w niej czujemy się KOBIETĄ.
Jeśli chodzi o mnie to przyznam szczerze, że częściej chodzę w spodniach; dżinsach lub eleganckich, uwielbiam sukienki, zwłaszcza klasyczne princeski, ale spódnice w szafie też posiadam...:))))
Właściwie to nie wiem...może Wy mi podpowiecie :-)
Serwus Ivciu. Baardzo lubię chodzić w spódnicy.
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony strój.
Pozdrawienia przesyłam
Ślicznie wyglądasz na tym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuje za miłe komentarze
Anielska dziewczyna - ja rownież zbieram je od dawna mam już całkiem dużą kolekcję nie tylko tildowe
A do tego wszystkiego jesteśmy "krajankami"
Pozdrawiam Cię cieplutko i jesli pozwolisz zrobię Ci Anielską niespodziankę ;)
Zaraz napiszę maila
Marta
A to ci heca!! Chyba pójdę się przebrać:):):) A tak na poważnie, cóż w moim przypadku nie te nogi niestety (jakaś taka nieproporcjonalna jestem: góra smukła, nogi przysadziste, hehehe) i zdecydowanie dżinsy wiodą w mojej szafie prym. Ale ponieważ plam mam ambitny nieco z wagi zejść, to kto wie, kto wie....
OdpowiedzUsuńDuży buziolek dla Ciebie:)
W spódnicy odapliłam w miacho. I z nową spódnicą w torbie wróciłam.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńIvcius przepiekne zdjecie.
OdpowiedzUsuńJa codziennie chodze w spodniach, chociaz uwielbiam spodnice i sukienki i jesli nadarza sie tylko okazja to zakladam je.
Pozdrawiam cieplutko
Moje ukochane spódnice są koliste i kończą się w okolicach kostek. Oj czuje się wtedy jak cyganicha.
OdpowiedzUsuńBuziolki w nocha, pieknie wygladasz.
Witaj, ja od dawna Cię podpatruję, ale nie komentowałam, bo nie miałam czasu:(
OdpowiedzUsuńSkoro Ty w spódnicy to ja też! Jak siostry:)
Buziaczki:)
Latem latam tylko w spodniczkach i sukienkach, ale zima- niech zyja spodnie!!! Pa-Ag
OdpowiedzUsuńHola, yo soy una fanatica de los jeans y zapatillas, las faldas solo las uso en ocaciones especiales, ya que tengo niños chicos lo más comodo son los jeans.
OdpowiedzUsuńCariños
Cecilia
Śliczne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńI ja tez latam czasami w spódniczkach ale chyba wole bardziej sukienki. Najbardziej w lato. Zimową porą niech żyją dzinsy.
pozdrawiam