Słońce tak mocno zaglądało przez okno, że grzechem było siedzieć biernie w domu. Moja córcia miała dziś wolne, więc zasugerowałam jej, żeby się ubrała, wzięła aparat i poszła ze mną i naszą kochaną psiną do lasu...poszukać WIOSNY.
Oczywiście nic prócz śniegu, śniegu, śniegu nie znalazłyśmy.
Faktem jest to, iż słońce naprawdę pięknie przygrzewało i spacer sprawił dużo przyjemności i nam i Shanti, która wywściekała się do bólu. ( teraz śpi jak zabita ).
Niebo było wyjątkowe...
Ten spacer był mi potrzebny...cudowny relax
Ivciu, witaj miło:))
OdpowiedzUsuńTak...możliwe,że nikt (o zdrowych zmysłach) nie ma TAKIEJ ściany:))))))))) A teraz poważnie: jest rzeczywiście lepiej niż było, przynajmniej w pewnym stopniu;-) No i nie mam odruchów wymiotnych wkraczając do sypialni;-)) Dziękuję Ci Kochana za wizytę i jak zawsze sympatyczny ślad swojej u mnie bytności:)
Pozdrawiam cieplutko:)
P.S. u mnie roztopyyyyyy!!!! Hurra! Wiosna idzie!
Dziękuję Margott za miłe słowa i wizytę:) Lubię do Ciebie wpadać w odwiedziny - jest tak miło i cieplutko :))- Pozdrawiam już prawie wiosennie:))
OdpowiedzUsuń