Karinko, Twoja herbatka bożonarodzeniowa, wypita w pięknej filiżance na pewno sprawi, iż te nadchodzące Święta, będą wytchnieniem dla mnie, zwolnieniem oddechu i wypoczynkiem przy roziskrzonej choince.
Popełniłam troszkę "gadżecików" świątecznych. Część jeszcze robię, a niektóre będą dopełnieniem prezentów gwiazdkowych. (pokarzę je później) Za kilka dni gdy nadejdą święta, wszystkie te rzeczy znajdą zastosowanie lub posłużą za dekorację.
Stała pod śniegiem panna zielona Nikt prócz zająca nie kochał jej Nadeszły święta i przyszła do nas Pachnący gościu,prosimy wejdź!
Choinko piękna jak las, Choinko zostań wśród nas! 2x
Jak długo zechcesz, z nami pozostań, niech pachnie tobą domowy kąt. Wieszając jabłka na twych gałązkach życzymy wszystkim Wesołych Świąt.
Do dziś pamiętam tę piosenkę, śpiewaną w przedszkolu na "choince".
Każdego roku w czasie ubierania drzewka często ją sobie śpiewam...
Drzewko bożonarodzeniowe...nieodzowny element świąt - mniejsze, większe, sztuczne, prawdziwe, kolorowe, jednobarwne, nieważne...zawsze zawita do naszego domu i gości w nim.
Choinka w naszym domu jest zawsze prawdziwa. Wygląda naturalnie i pachnie igliwiem.Czasem jest wielka a czasem średnia, wszystko zależy od sytuacji... Ubieramy ją rano w Wigilię.
W ostatnich latach, przybierała białą szatę: białe bombki, gwiazdki, łańcuchy, lampki, dekoracje...
Brakowało śniegu na zewnątrz, więc chciałam Zimę zaprosić do środka.
Lubię tą "zieloną panienkę" ubraną w biel :))) i choć w tym roku śnieg zasypał okolicę, to wystroju nie zmienię...niech "panna" przypomina, że przyszła z lasu.
W nocy mieliśmy niezły ubaw. Wczoraj wieczorem wszystko zaczęło topnieć, całe pokrywy śniegu zsuwały się z dachu i spadały na chodnik. Mój K. wyszedł późnym wieczorem z domu, otworzył na roścież bramę i zaczął odśnieżać chodniczki, wynosząc śnieg poza ogrodzenie. Później wszystko pozamykał i wrócił do domu. Poszliśmy spać. Cały czas mżyło z nieba. Około godziny 1.00 w nocy, Shanti mnie obudziła na siusiu (zachciało się psinie) Poszłam do drzwi tarasowych, otworzyłam je i wypuściłam ją. Sama jak zwykle zległam w fotel. Nagle słyszę szczek. Wstałam, podchodzę do szyby i co widzę???: -Stoi Shanti, ale nie sama. Obok stoi pies sąsiadów - Kundel Kajtek. Obudziłam się natychmiast. Oczy zrobiły się wielkie jak księżyc. Wpuściłam ją do domu i pobiegłam z krzykiem do śpiącego męża. -Konard, pies sąsiadów biega po naszym ogrodzie. Trzeba go wypuścić. Może oni się denerwują, że nie ma Kajtka w domu. (widocznie musiał wejść jak była otwarta brama i mąż go nie zauważył) Mój K. się zerwał i pobiegł do drzwi. W szlafrokach lataliśmy po ogrodzie i przeganialiśmy psa, który nie miał ochoty opuścić naszej posesji. Chłodno, wiał wiatr, mżyło - nie mógł u nas zostać na resztę nocy. Tam ma budę i swój dom. W końcu się udało i wybieg. W ogrodzeniu sąsiadów są dziury w siatce, więc napewno wrócił do domu. To mądry kundel. On chyba lubi naszą Shanti, bo często przychodzi pod bramę. Nasze ogrodzenie jest szczelne, więc nie ma szans na potajemne randki.:))) I tak to psy zafundowały nam nocną zabawę w berka :)))
W nocy znowu popadał śnieg. ***********************************
Co jak co, ale święta będą bardzo urokliwe i utrzymane w zimowym klimacie.
Chyba dopiero teraz zaczynam powoli odczuwać, iż niewiele czasu zostało i trzeba się wziąć za "robotę".
Porządki świąteczne nie są łatwe ani przyjemne, ale później jak cudownie popatrzeć na wysprzątany dom, pachnący choinką, cynamonem, wanilią, żurawiną, pieczonym jabłkiem i czym tam jeszcze chcecie :)
Wczoraj usiadłam nad moją -wielką księgą kucharską-, wymyślając menu na świąteczny obiad...jeszcze decyzji nie podjęłam... - chyba ciężko będzie :) - tyle tych przepisów :)
Znam siebie i wiem, że wszystko będzie na ostatnią chwilę...ale dopieszczone na 100%.
Zawsze tak jest :))))
Teraz troszkę o moich "tworkach", jeszcze nie świątecznych, ale potrzebnych.
- * - Strasznie zniszczona skrzynka na narzędzia, dostała drugie życie
- zrobiłam z niej GAZETNIK do sypialni...
- lawendowy wieszak - to na nim będę wieszać wszystkie pamiątkowe serduszka i zawieszki
Dwa tygodnie nic nie pisałam. :( Nie, nie z lenistwa ani dlatego, że zabrakło weny...zrobiłam to z czystą premedytacją. Chciałam, aby 100 POST ukazał się właśnie dziś - w MIKOŁAJKI.
Kiedy w lutym napisałam pierwszego posta, nie przypuszczałam, że po 9 miesiącach narodzi się 100-ny...bardzo chciany i otulony moim szczęściem. Bo jak tu nie być szczęśliwą, skoro wokół mnie tyle wspaniałych kobiet z pasją, wiernych komentatorek, obserwatorek, pocieszycielek, nauczycielek i osób, które podzielają to - co robisz.
Mój blog to mój świat...wirtualny świat, w którym się odnalazłam i w którym spotkałam osoby inne, niż te wokół mnie w świecie rzeczywistym, ale jakże bliskie memu sercu.
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA WSZYSTKO
A ZWŁASZCZA ZA TO, ŻE ODWIEDZACIE MNIE,
bo to dzięki Wam ten blog jeszcze istnieje.
D Z I Ę K U J Ę !!!!!!!!!!!!!
W normalnych warunkach ZAPROSIŁABYM Was wszystkie do siebie, byłby szampan i tort. i babska zabawa...ale same rozumiecie, że to chyba nie możliwe. Może za 100 lat będzie możliwość teleportacji i wtedy...ale Nas już wtedy nie będzie :)))) Dlatego, żeby tradycji stało się zadość - ogłaszam:
MOJE PIERWSZE ROCZNICOWE CANDY
Cukiereczek to :
Mini półeczka z haczykiem + obrazek (mogą wisieć razem lub osobno) + 35 przeróżnych serwetek
(aniołek jest dekoracją)
LOSOWANIE 1.01.2011
Zasady jak zwykle:
Chętnych proszę o komentarz pod tym postem i umieszczenie podlinkowanego zdjęcia na swoim blogu.
Osoby anonimowe, proszę o pozostawienie e-maila.
JA dopiero od Małego Mikołaja zaczynam przygotowania do świętowania,
dla mnie dopiero od Dziś zaczyna się ten magiczny czas oczekiwania...
NIENAWIDZĘ TEJ POGODY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pada deszcz, szare-smutne niebo, gołe drzewa, rano nie chce się wstać z łóżka, chodzę po domu jak śnięta królewna i pragnę jednego - SŁOŃCA i CIEPŁEGO POWIETRZA. Wstęp okrutny , ale prawdziwy.
Teraz będzie o rzeczach miłych, milszych i najmilszych. Miła rzecz to ta , iż w końcu mój Misiek ma mebelki. Wczoraj był Pan stolarz i wszystko skończył. Meble ciemny orzech, kolor ścian platyna, resztę widać :)( kable wiszą, trzeba zmienić kontakt) Oto mała prezentacja pokoju spokojnego nastolatka :)
Milsze są gadżeciki, które ostatnio popełniłam :
Serduszko ze smutna dziewczynką
Moja pierwsza zakładka
NAJMILSZE SĄ PREZENTY czyli wygrane CANDY.
Miałam ostatnio szczęście i wygrałam dwa słodkie cuksy - o niepowtarzalnym smaku :)))
..." O szyby deszcz dzwoni...deszcz dzwoni jesienny.
I pluszcze jednaki,miarowy, niezmienny.
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno..." - L. Staff
Nie, nie, dziś nie tłuką, ale ostatnie dni były takie smutne i zapłakane.
Prawie nie wychodziłam z domu, zajmowałam się "codziennością".
A "codzienność" ostatnio jest taka przybijająca, kilka spraw zaśmieca mi głowę, kłopoty wałęsają się po mojej łepetynce, małe smutki i żale zatruwają moje serce niczym trujący bluszcz.
I jeszcze jedno - Tęsknota...czasami łapię doła...bo tęsknię za Moją Olusią, która od jakiegoś czasu mieszka u Sebcia.
Dlaczego dzieci tak szybko dorastają???
Ale najlepszym sposobem, żeby nie myśleć jest praca, książka, dobry film lub słodka, smakowita wyżerka.
Muszę więc stale przyjmować "moje lekarstwa"- aby nie zakrzątać sobie myśli :-)))
Cały czas retuszuję sypialnię...jeszcze struktura na ścianę, zasłonki, narzuta, dywaniki i może będzie koniec.
Jak na razie brakowało mi jednej szafki- na obrusy, serwetki itp.
Nie mam możliwości kupna nowej, więc zabrałam starą ze strychu.
Pamięta lata 80-te i przeszła kilka zmian kolorów; czarny, zielony, brązowy.
Zeszlifowałam wszystko co możliwe, w dodatku ręcznie, bo szlifierka nie wytrzymała tego.
Dotarłam do oryginału czyli sosny (meble mam sosnowe w sypialni),
a część przerobiłam w biel...
I tym sposobem - mam coś z niczego.
Ponadto stary młynek (znaleziony na starociach) dostał ode mnie drugie życie : - nie chciałam żeby był brązowy i taki zwykły, więc...też go przerobiłam :)
W międzyczasie lakieruję rewanżowy upominek dla Martusi - a co to będzie???
Może ona niebawem się pochwali :)))
W kolejce czeka jeszcze kilka rzeczy...jedną szykuję na Candy, które również niebawem ogłoszę.
Ach, jeszcze jedno... wczoraj wieczorem obejrzałam film
-,, LISTY DO JULII".
Był śliczny i wzruszający...odnaleźć miłość po 50 latach to prawdziwy cud i to miłość, która trwa w sercu przez tyle lat :))
A to szybkie streszczenie:
A jak na razie przez okno zagląda do mnie słoneczko i zaprasza na Miły dzień, czego i Wam Kochane życzę - BUZIAKÓW MOC
Wczoraj strasznie padało, wręcz lało jak z cebra. Pogoda do niczego. :-(((( Wstałam i pomyślałam, że to będzie strasznie nudny i przybijający dzień. Pomimo wszystko wybrałam się z rodzicami na "służbową wycieczkę" mamy do Skierniewic. Po drodze z hurtowni odebrałam zamówione serwetki - bo coś trzeba dłubać w takie deszczowe dni :-) Dzień był okropny, przemierzanie 200 km w ulewę to nic miłego, zwłaszcza dla kierowcy... - Tatuś podziwiam Cię. Wróciłam późnym wieczorem a w drzwiach mój Misiek zawołał: - Mamo, mam dla Ciebie niespodziankę !!! W salonie na stole czekała paczka...
Przyznam, spodziewałam się przesyłki- niespodzianki
Serce zabiło mi mocniej, byłam podekscytowana jak mała dziewczynka.
Otworzyłam paczkę i oczom nie wierzyłam.
Siedział Anioł...w zielonym kubraczku...i...słodkie serduszko z maleńkim aniołkiem.
Marta, ofiarowała mi jeszcze śliczne serwetki i kartę z dedykacją
(tekst zatrzymam dla siebie)
Wzięłam Anioła w dłonie, jak mała dziewczynka, która dostała w życiu pierwszą lalkę, uniosłam na wysokość twarzy...popatrzyłam...zdławiło mnie w gardle i popłynęły łzy szczęścia.
Był śliczny, wykonany z precyzją, wręcz chirurgiczną i w dodatku miał zielony kubraczek
( kolor dominujący w moim salonie).
Najpiękniejsze było to, iż JA kobieta 40-letnia otrzymałam TILDOWEGO ANIOŁA - od kogoś, kto mnie nawet nie zna i bezinteresownie...to co czuło moje serce, nie da się opisać.
Nie bawią mnie codzienne zachowania i prezenty w stylu
np. -"biżuteria od Swarovskiego", ale właśnie takie z serca płynące niespodzianki.
Martusiu, dziękuję Ci bardzo za wspaniały upominek...to cudownie, że są jeszcze takie dobre duszyczki jak TY.
To nie koniec...po powrocie, włączyłam komputer, bo oczywiście musiałam zobaczyć co się u Was wszystkich działo.
A ty kolejna niespodzianka - WYGRANE CANDY U MARGOTT
Wieczna romantyczka, zodiakalny Wodnik - mama uroczej córci Oli i fantastycznego syna Michała, żona szalonego męża, córka najwspanialszych rodziców, siostra jedyna w swoim rodzaju i właścicielka ukochanej suni sznaucerki ;)
..."Dla świata jesteś nikim, ale dla kogoś możesz być całym światem..."
*** Rodzina jest w życiu oparciem, czymś co chroni, co daje siłę...
*** Zawsze razem ***
***
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie" - Anonim
***
***
..."Pies jest jedynym stworzeniem na ziemi, które kocha Cię więcej niż siebie samego..." - Josh Billings