... w moim domu i ogrodzie.
Wiem, że to cisza przed burzą...za dwa tygodnie wyjeżdżamy i wtedy to będzie zamieszanie :)))
i już nie powiem, że się nudzę.
Będzie pranie, prasowanie , pakowanie, kupowanie i wielkie szykowanie. Ale dziś...dziś jeszcze tego nikt w domu nie czuje...
Sielska okolica i śpiew ptaków - rozanielają mnie...brakuje mi tylko widoku gór...o rany, jak ja kocham góry...
Wczoraj po południu zepsuła się pogoda, lunął rzęsisty deszcz i tak sobie padał aż do wieczora.
Dziś też jakoś szaro i tak niepewnie.
Z nudów dłubałam decou, aby zająć się czymś...powiłam dwie kolejne butelki...jak zwykle z motywem lawendy.
Proste, zwykłe, ale korciły.
Ta jedna miała ciekawą fakturę szkła i już sama w sobie była dekoracją, ale dałam jej małe "ubranko" na pocieszenie. Postawiłam ją na parapecie, bo światło fajnie przez nią przenika...
Pewnie każda z Was słyszała o miejscowości CZACZ i o bazarze staroci.
Jak wszystko dobrze się ułoży, to w poniedziałek wraz z rodzicami udam się do tego magicznego miejsca w Polsce. To będzie wycieczka...długa, ale mam nadzieję, że owocna :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kochana, raz w miesiącu jestem w Czaczu. Zaplanuj sobie cały dzień, bo nie odwiedzisz wszystkich stoisk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oj, Mario ja z Warszawy mam kawał drogi :(
OdpowiedzUsuńJadę pierwszy raz :)
Piękne te Twoje lawendowe cuda.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLawenda, lato, letni deszcz...no i Czacz - to ci dopiero kompozycja, powodzenia w zakupach zycze :)
OdpowiedzUsuńJuz dzisiaj życzę Ci miłego wyjazdu i bezstresowych przygotowań:)
OdpowiedzUsuńButeleczki - jak zawsze - super!
Muy bonitas las botellas! Besos,
OdpowiedzUsuńSandra
Śliczne buteleczki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie... :)