"CODZIENNIE UPADAM...
CODZIENNIE SIĘ WAHAM...
CODZIENNIE PODPIERAM...
ALE DŹWIGAM CAŁY MÓJ ŚWIAT I DŹWIGAĆ BĘDĘ"


Wczoraj jest historią – Jutro jest tajemnicą – Dziś jest darem

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 30 września 2010

*** Lawenda i bakłażan ***



Dzisiejszy dzień rozpoczęłam słodkim śniadankiem...naszło mnie na miód. 
A po tak słodkim poranku, przyszła oczekiwana paczka... -czyli...


  lawendowe poszewki na poduszki

Od razu ubrałam swoje dekoracyjne poduchy w nowe poszeweczki. 
Te poszewki są bardzo ładnie, dokładnie i estetycznie wykonane oraz są miłe w dotyku.

Pogoda sprzyja pracy, dlatego też ukończyłam kolejną  6 butelkę i nazwałam ją:

ELEGANCKI BAKŁAŻAN

A teraz jeszcze kilka słów na temat mojego szczęścia:

Często jestem szczęśliwa, bo szczęście czerpię z  małych rzeczy i drobnych wydarzeń, bo...

Chwile szczęścia którymi się cieszymy, przychodzą niespodziewanie.
 To nie my je chwytamy, ale one nas chwytają

Mogłabym pisać bez końca, ale warto wspomnieć,  że...
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy koło mnie są ludzie szczęśliwi, nie ma zmartwień, kłopotów a na twarzach tych osób widzę uśmiech.
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy Misiek przyniesie dobrą ocenę ze szkoły.
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy spotykamy się całą rodziną  przy stole
(święta, urodziny, rocznice)
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy moje dzieci dzielą się ze mną swoimi sekretami i małymi szczęściami 
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy świeci słońce, ptaki śpiewają, siedzę na huśtawce i widzę jaki piękny i beztroski jest świat.
- JESTEM SZCZĘŚLIWA,  kiedy coś mi wyjdzie i uda się.
(miło zajrzeć do piekarnika i stwierdzić, że ciasto wyrosło)
- JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy odwiedzam wasze blogi, bo to tak,  jakbym wpadała do Was.
- JESTEM SZCZĘŚLIWA,  kiedy znajdę coś na wyprzedaży
 - JESTEM SZCZĘŚLIWA,  kiedy jestem na urlopie
- A NAJBARDZIEJ JESTEM SZCZĘŚLIWA, kiedy mąż i dzieci, mówią do mnie:
KOCHAM CIĘ

PRZESYŁAM BUZIAKI W CHŁODNY,DŻDŻYSTY I OSTATNI WRZEŚNIOWY DZIEŃ,
OD JUTRA PAŹDZIERNIK
A
GDY PAŹDZIERNIK MOKRO TRZYMA, ZWYKLE POTEM OSTRA ZIMA

środa, 29 września 2010

*** Nagroda ***


Od   MARE   z Chorwacji otrzymałam nagrodę.
Bardzo serdecznie za nią dziękuję.
Za chwilę rozniesie się ona po Naszym kraju i powędruje może i dalej.
Z tego co zrozumiałam, a wiadomo pomógł mi "tłumacz" - nagrodę otrzymałam,  bo Mare lubi mój blog i lubi tu zaglądać.

Z nagrodą również przywędrowała prośba, być może to kontynuacja gry "LUBIĘ", aby podać:
CO SPRAWIA, ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWA

NAGRODĘ oczywiście mam przekazać następnym 10 osobom...więc tym szczęśliwym avatarem,
doceniam Waszą pracę, kreatywność, uroki bloga, ale przed wszystkim WAS, ZA TO JAKIE JESTEŚCIE I  ZA TO JAK WSPANIAŁA ATMOSFERA PANUJE NA WASZYM BLOGU
Dałabym ją wszystkim moim ulubionym blogerkom, - ale są zasady :(((

Także tą  "HAPPY 101" -  PRZYZNAJĘ :

- MIRECZCE z Poukładany Świat http://poukladanyswiat.blogspot.com/
Wiem, że już masz to "odznaczenie", ale doceń również moje i napisz co Cie uszczęśliwia - Buziaki

- MariaPar z Zielonego Kuferka http://zielonykuferek.blogspot.com/ 

- Atence z Drewnianej Szpulki http://drewniana-szpulka.blogspot.com/

- Różanemu Aniołowi  http://sekretyaniola.blogspot.com/

- Agnieszce z Oazy http://aga-oaza.blogspot.com/

- Oli z mój mały świat http://mamabartka.blogspot.com/





Te wspaniałe osoby, które ominęłam, również doceniam, lubię i z miłą chęcią odwiedzam i podziwiam Wasze prace.

O moim szczęściu napiszę w kolejnym poście. :)

PS. - Po akcji -  "nie, dziękuję" - ta nagroda może być dla niektórych  kłopotliwa, ale ja swoją doceniam, to znak, że warto mieć swoje pasje i zamiłowania.

 P o z r a w i a m

wtorek, 28 września 2010

*** Owoc grzechu...***

...ma dziś swoje święto.


Uwielbiam jabłka, zwłaszcza twarde i lekko kwaskowe. 
To bardzo uniwersalny owoc i można z nim zrobić co się chce np.
 1. zjeść od razu
 2. usmażyć np. w racuszkach
 3. zrobić sosik np. do dziczyzny
 4. zrobić puree
 5. wykorzystać do sałatek
 6. podać na tostach
 7. upiec ciasto np. przepyszną szarlotkę
 8. dodać do mięsa np. do wątróbki 
 9. zapiec z ryżem i cynamonem
10. ususzyć 


Myślę, że się coś jeszcze znajdzie. :) 


Smak jabłka kojarzy mi się z dzieciństwem. 
Myślę, że to był pierwszy owoc jaki podała mi mama - TARTE JABŁUSZKO. 


Szklaną tareczkę mam do dziś i czasem rozpieszczam sobie podniebienie smakiem z dzieciństwa...koniecznie z herbatnikiem lub biszkoptem :))
Pozdrawiam i życzę miłego dnia



poniedziałek, 27 września 2010

*** Co robić, gdy mąż siedzi przed telewizorem...??? ***

Sobota - bardzo lubię ten dzień tygodnia.
Zazwyczaj miło go spędzamy...spotkania z przyjaciółmi, kino, oglądanie filmów, jakiś wyjazd. 
Można robić różne rzeczy a co ważne - razem w trójkę.  
(Oli nie liczę, bo ona już jakby wyfrunęła z gniazdka)
No, ale na tej sobocie to ja się zawiodłam. :(  - przyszło mi rywalizować z telewizorem.  PRZEGRAŁAM!!! :(((
Piękna pogoda, mój K. wrócił z pracy o 15.00.
Ledwo wpadł a już włączył tv - bo Kubica jeździ. Obiad spożył musowo w salonie, bo nie można oderwać oczu od bolidów. 
Proponuję spacer do lasu, ale gdzież tam - mogę zapomnieć !
Wkurzona, wzięłam Shantunię i poszłam sama do lasu. 
Chodziłam, chodziłam...pstrykałam zdjęcia 













Po 30 min. wpadł do lasu na rowerze i mówi:-  10 min, bo zaraz siatkówka mężczyzn.
Zrobił mi zdjęcie a ja jemu...


 i wróciliśmy :( zero romantyzmu z jego strony.
Po powrocie...usiadł i ogląda siatkę :(
A ja biedna, samotna, opuszczona :)) co robić mam? 
Z wielkim oburzeniem zrobiłam sobie ciastka...ten przepis znalazłam kiedyś  TU
Wyszły pyszne ciasteczka...lubię takie owsianki :))

Po "siatkówce"  wizyta przy komputerze, "wirtualne strzelanki" w Call of Duty, a o 22.00 - BOKS-walka o pas WBC.
SUPER !!! 
I po co facetowi żona w taka sobotę, jak jego najlepszy przyjaciel to telewizor.
Jak przyszedł do łóżka to ja już spałam. Dobrze mu tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przeklęta sobota.

Czy Wy Kochane,  też macie takie dni czy tylko mnie się to przytrafia ???

Tej soboty osłodziły mnie ciastka i piosenka, szkoda, że nie K.:(((



Buziaki wielkie !!!
Ps. Niedziela była nieco lepsza :)))

piątek, 24 września 2010

*** Jesień na powitanie...***

...ofiarowała nam słoneczne dni. 

Taką Jesień to ja rozumiem...dni są piękne i przyjemne. Poranki upajają promieniami wschodzącego słońca, kawa jeszcze smakuje latem a ogród zaprasza na popołudniową biesiadę...zaczyna się weekend, jak wiem będzie ciepły i miły.

Muszę wybrać się do naszego lasu na jesienny, rodzinny  spacer. Później kiedy przyjdą deszcze i plucha nie będzie szansy tam pójść,..przeszkodzi błoto, kałuże i znowu błoto :(

Dziś z Shanti mamy "dzień fryzjerski"...sunia idzie do fryzjera na strzyżenie a Pańcia na strzyżenie i farbę, bo siwizna już wielka na mojej głowie :( 

Życzę Wszystkim szalonego, jesiennego weekendu...bo przy takiej pogodzie jak dziś,  
można wspaniale i czynnie wypocząć - BUZIAKI WIELKIE  :*

ACH, jeszcze kolejna butelka : Nr  5 
...dla przyjaciółki do jej domowego biura, które jest w tych barwach


czwartek, 23 września 2010

*** I nadeszła JESIEŃ ***

Dziś 23.09. - Pierwszy Dzień Jesieni.
Przyszła, zmieniając wszystko dokoła, również moją blogową szatę...
więc,...
 Jak nie kochać jesieni... 


Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewie usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.

Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Gdy koi w twoim sercu codzienne tęsknoty.

Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Co chryzmatem bieli, dla tych, co odeszli.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.

Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
Co w swoim majestacie uczy nas pokory.
Tego, co na cmentarzu wzywa nas corocznie.

Tadeusz Wywrocki 


Niech ta jesień przyniesie wiele wspaniałych wspomnień !!!
Ps. I tak dalej twierdzę, iż nie przepadam za tą porą roku :)))

środa, 22 września 2010

***Dziś trochę prywaty ***

SKARBIE,  dziś Twoje urodziny...

Myślisz sobie:
,, Moje urodziny nie są powodem do świętowania.”
Kolejna cyfra, która wcale Ci się nie podoba.
Zastanów się. To jakieś nieporozumienie.
Przecież każdy kolejny przeżyty rok jest zwycięstwem życia.
Dlaczego tego nie świętować ???
dlatego też, ...
Życzę Tobie Kochanie, aby najpiękniejszy sen kierował Twoim życiem,
a serce przepełniała radość i oczywiście miłość.
Mam nadzieję, że nigdy nie zaznasz cierpienia,
a troski będą tylko wspomnieniem.
I oczywiście życzę Ci samych pogodnych poranków i spełnienia najskrytszych marzeń.

bądź przy mnie dziś i zawsze bo inaczej to,...




Jak mam przejść przez noc bez Ciebie
Jeśli muszę żyć bez Ciebie
Jakie to życie by było
Och ja, ja muszę Cię mieć w swoich ramionach, muszę Cię trzymać
Ty jesteś moim światem, moim sercem, moją duszą

Jeśli kiedykolwiek odejdziesz
Kochanie zabrałbyś wszystko co dobre w moim życiu
I powiedz mi teraz

Jak mam żyć bez ciebie
Chcę to wiedzieć
Jak mam oddychać bez ciebie
Jeśli kiedykolwiek odejdziesz
Jak mam wtedy przeżyć
Jak mam, jak mam, jak mam żyć

Bez ciebie
Nie było by słońca na moim niebie
Nie było by miłości w moim życiu
Nie było by cudu dla mnie

I kochanie nie wiem co zrobiłabym
Będę zagubiona, jeśli zgubię ciebie

Jeśli kiedykolwiek odejdziesz
Kochanie zabrałbyś wszystko prawdziwe w moim życiu
I powiedz mi teraz

Jak mam żyć bez ciebie
Chcę to wiedzieć
Jak mam oddychać bez ciebie
Jeśli kiedykolwiek odejdziesz
Jak mam wtedy przeżyć
Jak mam, jak mam, jak mam żyć

Proszę powiedz kochanie
Jak mam to kontynuować

I powiedz mi teraz
Jak mam żyć bez ciebie
Jak mam żyć bez ciebie kochanie?·

~~KOLACJA O 18.00

poniedziałek, 20 września 2010

*** Weekend... ***

...był  bardzo, bardzo udany.
Spędziliśmy go  na działce (górna pólka :)) u znajomych, w lasach wyszkowskich.
Pogoda dopisała, okoliczne lasy bardzo urokliwe a co najważniejsze pełne różnorodnych  grzybów. :))
Przywieźliśmy  2 pełne  kosze - jeden podgrzybków i prawdziwków  a drugi samych maślaków. 
Narobiłam się nieco przy ich obróbce , ale cóż raz do roku...można:))))
Było grzybobranie, spacery, pyszny grill, domowy żur i inne smakołyki przygotowane przez gospodynię - naprawdę wyjątkowy i relaksujący weekend.
- po takim lesie cudownie się spaceruje :)

- wrzos w zaniku :)

- mój K. to mistrz w zbieraniu grzybów:)

- chyba i ja coś znalazłam :)

- urocza muchomorkowa rodzinka :)

- dla zgłodniałych po spacerze :)
Na zakończenie kolejna odsłona : BUTELKA nr 4


...bardzo mi się podoba :)))


~~ POZDRAWIAM I ŻYCZĘ MIŁEGO TYGODNIA ~~

czwartek, 16 września 2010

*** Ostatnia piosenka... ***


Wczoraj skończyłam i znów łzy się polały.
Beksą nie jestem, ale wzruszam się dość często. Film, książka, pamiątkowe zdjęcia, ślub, pogrzeb, narodziny dziecka, radosne przeżycie, smutne chwile...itd mogę wymieniać bez końca, są bodźcem wywołującym u mnie wilgotność oczu.
W dodatku Sparks większość swoich pozycji kończy dramatycznie - zawsze ktoś musi zginąć lub umrzeć.
Czytam lekką i romantyczną beletrystykę. Nie dorosłam lub nie dojrzałam jeszcze do poważnej i ciężkiej literatury. 
Czytane przeze mnie książki,  pozwalają oderwać mi się  od codzienności.
Przeżyć coś - gdzieś indziej - w innym środowisku - zmierzyć się z innym problemami.

OSTATNIA PIOSENKA  opowiada jak zwykle o miłości, -MIŁOŚCI w jej najróżniejszych 
aspektach, nadziei, gniewie i wybaczeniu
Mnie najbardziej wzruszył wątek uczucia: między córką a ojcem.
Uczucia, które z nienawiści,  przeobraziło się w miłość,  wielkie oddanie i poświęcenie.

W tym roku powstał film, na podstawie właśnie tej powieści...myślę, że gdy wyświetlą go w Polsce, niektórym Waszym córkom przypadnie do gustu,  zwłaszcza,  że w roli głównej obsadzono Miley Cyrus.

A jak brzmi ostatnia piosenka? Posłuchajcie...





Na zakończenie dzisiejszego posta przedstawiam butelkę Nr 3 - Różaną
Upominek dla Pani, która lubi  różane motywy.


MIŁEGO DNIA !!!

środa, 15 września 2010

*** Dwa Anioły ***

Opowiadanie znalezione w necie...- zawsze takie ciekawe opowiadania czytam u Różanego Anioła a dziś sama znalazłam takie, które daje do myślenia 
~~ DWA ANIOŁY ~~
Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny.
Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości,
który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy.
Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział:
- Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.
Następnej nocy … anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał,
pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć.
Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu.
Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła:
- Jak mogłeś do tego dopuścić ?
- Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im – oskarżył – Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła.
- Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają – odpowiedział starszy anioł.
- Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam.
W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę.
Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.

- Ostatnio nic nie piszę o Aniołach, bo żaden nowy nie przybył do domu.  Te co mieszkają u mnie,  na pewno czuwają nad moja rodziną. Stęskniłam się trochę za nimi,  chyba muszę kupić sobie jakiegoś małego na pocieszenie :)



A ponieważ dziś tak Aniołowo to dodaję jeszcze muzyczne Anioły i życzę miłego dnia, bez deszczu  i kłopotów !!!

wtorek, 14 września 2010

*** Szklana "10" ***

O "10" napiszę za chwilę...
Najpierw się wyżalę a mianowicie jestem WŚCIEKŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
bo padła zmywarka. 
Ja nienawidzę zmywać ręcznie a teraz będę musiała,  przynajmniej przez jakiś czas.
Jak to mówią "nieszczęścia chodzą parami" -  więc odpycham złe myśli, żeby tylko coś kolejnego się nie przytrafiło bo zwariuję :)


Cieszę się natomiast, bo kupiliśmy wczoraj moją upragnioną kabinę prysznicową...także niebawem ruszamy z remoncikiem łazienki.
Mój kochany K. - spisałeś się !!! - dziękuję


Powodów do pracy nie brakuje -  z moim tatą zaczęliśmy także budować drewutnię. 
Idzie zima i trzeba gdzieś składować drewno do kominka. 
Mój tata ma złote ręce, pomaga nam zawsze i dzięki jego zdolnościom dużo rzeczy możemy wykonać własnymi siłami.


A teraz o "10"... - w zeszłym tygodniu dostałam od sąsiadki kolejne 9 butelek,  oczywiście pustych :) do zrobienia.
Renatka sprawiła mi ogromną radość, - nie wiedziałam, że jeszcze dostanę od niej więcej tych sześciokątnych butelek.
Bardzo podoba mi się ich kształt i fajnie się je robi. 
Piszę kolejne-, bo pierwsza butelka - to ta, którą zrobiłam niedawno z miłosnym listem.
Teraz w dużym tempie robię kolejne i tak powstanie - szklana"10".
Motywy serwetkowe wybrałam i nie mogę się doczekać finału.


Pierwsza, najszybsza -  została wykonana oczywiście do mojej kuchni, do kompletu ziołowego...
Obiecałam sobie, że to już ostatnia z tym motywem...-stoi teraz w towarzystwie starych "sióstr" na parapecie.




Kolejne butelki będą inne...:))))


Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie...wczoraj obierając ziemniaki, taki to oto wpadł mi do ręki - ziemniaczane serce - 


Nie obrałam, zostawiłam na szczęście :)))

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i życzę miłego dnia 



sobota, 11 września 2010

*** Zapomniałam,... ***

że schowałam.:)))))))))))))
W obecnym domu mieszkamy już 5 lat.
Przeprowadzka była ekspresowa... mroźną zimą, dzień przed Wigilią  Bożego Narodzenia 2005 r.
Tak trzeba było i  już. !
To były jedyne święta - bez świąt,  w Naszym domu.
Kartony, walizki, pudła -  wszystko stało na środku pustego salonu.
Minęło kilka tygodnia a nawet miesięcy,  zanim nasz "dobytek"  znalazł swoje miejsce.
Wśród  kuchennych paczuszek była m.in. foliowa torba...zwinięta w  gruby rulon.
Pamiętam, że były w niej stare, plastikowe sztućce. Zerknęłam do środka i w pośpiechu  zawiniątko wepchnęłam w głąb szafki, na samo dno.


Zawsze sprzątając szafki wyjmowałam ten rulon, ale nigdy do niego nie zaglądałam (wiedziałam co tam jest).
I tu się myliłam...


Wczoraj naszło mnie, aby zrobić porządek właśnie w tej szafce. Chyba wkurzył mnie ten foliowy rulon, bo wzięłam go do ręki i pomyślałam - wyrzucę
Ale coś mnie tknęło, zajrzałam...5 lat robi swoje w pamięci. 
W środku był drugi rulon a w nim...zapomniane łyżki.


Zapomniałam o nich...są pamiątką po wujku i są wyjątkowe. 
Widocznie kiedyś patrzyłam na nie innymi  oczami a wczoraj  oczarowały mnie.
Były strasznie zaśniedziałe, starałam się je doczyścić...ale to jeszcze nie to :(
Są  duże, mają dekoracyjne rączki.... zastanawiam się do czego kiedyś służyły, bo chyba nie do jedzenia zupy :))))))))))




Szkoda, że nie mam już więcej takich zapomnianych "skarbów"...


W Warszawie na razie pochmurnie, ale ciepło. 
Pozdrawiam serdecznie,
Życzę miłego weekendu i 
pięknej pogody

środa, 8 września 2010

***

Kobieta zmienną jest...i pogoda też.
Wczoraj cały dzień padał deszcz a dziś świeci słoneczko. 
Zapowiada się miły dzień,...podciągnęłam rolety,... otworzyłam okna,...świeże powietrze,  choć trochę chłodne wpadło do domu a  promienie słońca rozgościły się  w pokojach.


Przyjemnie rozpoczęty dzień, sprawia iż moje ciało napełnia się energią i rwie się do "roboty".
Rano obowiązki, po południu przyjemności... 
Wiadomo w domu i koło domu jest zawsze co robić. :)) Skończy się jedno, zaczyna drugie, ale cóż -live is live-


Wczoraj siedząc i wpatrując się w zapłakane okno,  zrobiłam listę rzeczy, które musimy wykonać lub kupić do końca roku. 
Takie moje  "małe plany inwestycyjne" mobilizują do pracy... co wykonane - skreślam i przechodzimy do następnego punktu itd...
Jeden punkt do listy doszedł jako "prezent"... a mianowicie, w łazience mamy wannę, której nikt nie lubi a właściwie to nikt nie lubi się w niej kąpać. Od dawna marzyła mi się i innym domownikom duża kabina...i właśnie wczoraj mój K. oznajmił,  iż rozwalamy wannę i robimy kabinę. Znalazł dużą o wymiarach  120/85...-także HURRRRRA !!!
Zasugerował, iż to za to malowanie firmy - sprawia mi przyjemność :)))
Może to nie SPA, ale sprawi mi ogromną radość tą kabiną.


Wczoraj, jak już wspomniałam padł deszcz i właściwie taka pogoda też jest czasem potrzebna, bo można sobie odpuścić różne prace a zająć się np. decu ;))))
i dlatego udało mi  się skończyć moje skrzyneczki...
-na codzienne lekarstwa i witaminy...

- na trunki...

- na tzw."przyda się"...

- do sypialni na babskie skarby
Serwetki znane, motywy oklepane, ale ja ich jeszcze nie wykorzystywałam...a skrzyneczki potrzebne były na już ;)))

Dzisiejszego posta zakończę muzycznie...walcem, który siedzi mi w głowie od kilku dni, cały czas nucę tę melodię z Anastazji...i nie mogę się jej pozbyć :) - Buziaki dla Was




sobota, 4 września 2010

*** List na butelce ***

  Parę lat temu obejrzałam piękny i wzruszający film  z Kevinem Costnerem i Robin Wright Penn,  zatytułowany  - "List w butelce". 
Z czasem zafascynowana powieściami N.Sparksa natrafiłam na książkę, oczywiście pod tym samym tytułem.   
Zarówno film,  jak i książka opowiada o wielkiej miłości,  której początkiem stał się list, umieszczony w butelce,   znalezionej  w piasku na plaży.    
~~ To od niego się wszystko zaczęło...
Ta miłosna opowieść ma tragiczne zakończenie, ale nasi bohaterowie choć przez "chwilę",  mogli zaznać gorącego i mocnego uczucia, szczęścia, namiętności i wspólnie spędzić niezapomniane chwile.


Jestem już "dużą dziewczynką" i wiem, że takie historie zdarzają się tylko w filmach, książkach lub w snach, więc dlatego postanowiłam, iż filmowy akcent urzeczywistnię.
Bardzo chciałam taką butelkę, na której "spisana" by była historia miłosna, a takie pomysły mogę mieć tylko ja  - NIEPOPRAWNA ROMANTYCZKA. :) 
Więc popełniłam ową butelkę...


Taka Butelka - SYMBOL, przypomina mi o tym, że coś się kiedyś zaczęło, trwa i trwać będzie między dwojgiem ludzi -  aż do śmierci.   


Z wielką przyjemnością często powracam do filmu i dlatego dla  wszystkich chętnych,- film w pigułce i piękna piosenka.




ŻYCZĘ MIŁEGO I SŁONECZNEGO WEEKENDU...
A SAMOTNYM,  SPACERUJĄCYM PO PLAŻY, 
ŻYCZĘ ZNALEZIENIA TAJEMNICZEJ i SZCZĘŚLIWEJ BUTELKI

piątek, 3 września 2010

*** Wrześniowy post ***

Siciński Paweł - Jesień






Przyszła bez pytania, jak nieproszona znajoma.
Zaraz zacz
ęła stroić w barwne szaty drzewa,
Te stoj
ące w lesie, w polu czy przy drodze,
Wygna
ła w świat daleki ptaki małe i duże,
Przystrojona w naszyjnik z rannej rosy,
W pow
łóczystej sukni utkanej z pajęczej sieci,
Przechadza
ła się po mokrej trawie na łące,
W pos
ępnym, mdłym świetle późnego poranka,
Otulaj
ąc świat płaszczem, utkanym z mgły,
Wpuszcza
ła w ludzkie serca smutek i tęsknotę. 
Wiatr psotnik - hulaka nie s
łucha Jesieni,
Lataj
ąc w kółko pomiędzy konarami,
Targa i rozrzuca z
łoto - purpurowe liście,
Jesie
ń przystanęła na skraju niewielkiej polany,
Widz
ąc to wszystko zapłakała rzewnymi łzami,
A szary
świt i ludzie mokną w ich strugach.

Jeszcze nie przyszła, ale zbliża się małymi krokami. 
Zajrzała już na Wasze blogi a dziś i na mój.
No cóż,  ale jak tu nie pisać o Jesieni skoro tak szybko i bezlitośnie przepędziła upalne lato.
Lubię patrzeć na jesień, na jej barwy i dary...pyszne jabłka, kasztany, kolorowe liście pod nogami, dywany wrzosów w lesie, ...lecz gdy pada...i smutno i szaro za oknami, wtedy przeklinam jesień za nudę i smutek, który wprowadza.

Wczoraj był ładny dzień, w miarę ciepły i miły, czasami nawet wychyliło się słońce zza chmurki.
Mój K. wrócił do domu i od razu w drzwiach oznajmił: -ubierać się, idziemy na grzyby !!!
Była godzina 16.00, las wokoło,... czemu nie???  Spacer przed snem dobrze wszystkim  zrobi!!!
I co?...troszkę zebraliśmy...
Ola z "mój mały świat" narobiła mi smaku na naleśniki z duszonymi kurkami i kurczakiem, ...więc idąc tym śladem, szybko udusiłam to co nazbieraliśmy...
...a potem garnek do lodówki.
Dziś usmażyłam naleśniki, dodałam kurczaka  i był pyszny, choć zwykły  obiad :)))


Dzisiejszy post zakończę piosenką...jesienną, 
ale Pozdrawiam Was jeszcze letnio