"CODZIENNIE UPADAM...
CODZIENNIE SIĘ WAHAM...
CODZIENNIE PODPIERAM...
ALE DŹWIGAM CAŁY MÓJ ŚWIAT I DŹWIGAĆ BĘDĘ"


Wczoraj jest historią – Jutro jest tajemnicą – Dziś jest darem

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 23 listopada 2010

*** Misz -Masz ***

NIENAWIDZĘ TEJ POGODY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pada deszcz,  szare-smutne niebo, gołe drzewa, rano nie chce się wstać z łóżka, chodzę po domu jak śnięta królewna i pragnę jednego - SŁOŃCA i CIEPŁEGO POWIETRZA.
Wstęp okrutny , ale prawdziwy.


Teraz będzie o rzeczach miłych, milszych i najmilszych.
Miła rzecz to ta , iż w końcu mój Misiek ma mebelki. 
Wczoraj był Pan stolarz i wszystko skończył. 
Meble ciemny orzech, kolor ścian platyna, resztę widać :) ( kable wiszą, trzeba zmienić kontakt)
Oto mała prezentacja pokoju spokojnego nastolatka :)

Milsze są gadżeciki, które ostatnio popełniłam :
Serduszko ze smutna dziewczynką


Moja pierwsza zakładka

NAJMILSZE SĄ PREZENTY czyli wygrane CANDY.
Miałam ostatnio szczęście i wygrałam dwa słodkie cuksy - o niepowtarzalnym smaku :)))
1 cukierek ~~ otrzymałam od  Małgosi 
-  http://margott-awszystkocokocham.blogspot.com/
- piękne zawieszki z jej czrodziejskimi haftami i serwetki do decu, abym się nie nudziła :)





2 cukierek ~~ dostałam od Monisi 
http://ulotnechwile-artpracownia.blogspot.com/
- cudna zawieszka, świąteczna drewniana bombeczka i zachwycające serduszka z aniołkami





Kochane, dziękuję Wam bardzo, bardzo serdecznie za miłą zabawę i te wspaniałości.  
W imieniu Małgosi i Moniki
ZAPRASZAM W ICH PROGI - TWORZĄ ŚLICZNE PRZEDMIOTY I RZECZY


 Dziękują za odwiedziny, komentarze i życzę Wam samych przyjemnych dni.

poniedziałek, 15 listopada 2010

*** Lekarstwo na myśli poczochrane ***

..." O szyby deszcz dzwoni...deszcz dzwoni jesienny.
I pluszcze jednaki,miarowy, niezmienny.
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno..." - L. Staff


Nie, nie,  dziś nie tłuką, ale ostatnie dni były takie smutne i zapłakane. 
Prawie nie wychodziłam z domu,  zajmowałam się "codziennością".
A "codzienność" ostatnio jest taka przybijająca, kilka spraw zaśmieca mi głowę, kłopoty wałęsają się po mojej łepetynce, małe smutki i żale zatruwają moje serce niczym trujący bluszcz.
I  jeszcze jedno - Tęsknota...czasami łapię doła...bo tęsknię za Moją Olusią, która od jakiegoś czasu mieszka u Sebcia.
Dlaczego dzieci tak szybko dorastają??? 

Ale  najlepszym sposobem, żeby nie myśleć jest praca, książka, dobry film lub słodka, smakowita wyżerka.
Muszę więc stale przyjmować  "moje lekarstwa"- aby nie zakrzątać sobie myśli :-)))

Cały czas  retuszuję sypialnię...jeszcze struktura na ścianę,  zasłonki, narzuta, dywaniki i może będzie koniec. 
Jak na razie brakowało mi jednej szafki- na obrusy, serwetki itp.
Nie mam możliwości kupna nowej, więc zabrałam starą ze strychu. 
Pamięta lata 80-te i przeszła kilka zmian kolorów; czarny, zielony, brązowy.
Zeszlifowałam wszystko co możliwe, w dodatku ręcznie, bo szlifierka nie wytrzymała tego.
Dotarłam do oryginału czyli sosny (meble mam sosnowe w sypialni),
 a część przerobiłam w biel...
 I tym sposobem -  mam coś z niczego. 

Ponadto stary młynek (znaleziony na starociach) dostał ode mnie drugie życie : - nie chciałam żeby był brązowy i taki zwykły, więc...też go  przerobiłam :)
W międzyczasie lakieruję rewanżowy upominek dla Martusi -  a co to będzie??? 
Może ona  niebawem się  pochwali :)))
W kolejce czeka jeszcze kilka rzeczy...jedną szykuję na Candy, które również niebawem ogłoszę.

Ach, jeszcze jedno... wczoraj wieczorem obejrzałam film 
-,, LISTY DO JULII".
Był śliczny i wzruszający...odnaleźć miłość po 50 latach to prawdziwy cud i to miłość, która trwa w sercu przez tyle lat :))
A to szybkie streszczenie:



A jak na razie przez okno zagląda do mnie słoneczko i zaprasza na Miły dzień, czego i Wam Kochane życzę - BUZIAKÓW MOC

piątek, 5 listopada 2010

*** Łzy szczęścia ***

Wczoraj strasznie padało, wręcz lało jak z cebra. 
Pogoda do niczego. :-((((   
Wstałam i pomyślałam, że to będzie strasznie nudny i przybijający dzień.
Pomimo wszystko wybrałam się z rodzicami na "służbową wycieczkę" mamy do Skierniewic.
Po drodze z hurtowni odebrałam zamówione serwetki - bo coś trzeba dłubać w takie deszczowe dni :-)
Dzień był okropny,  przemierzanie 200 km w ulewę to nic miłego, zwłaszcza dla kierowcy...
- Tatuś podziwiam Cię.
Wróciłam późnym wieczorem  a w drzwiach mój Misiek zawołał:  
Mamo, mam dla Ciebie niespodziankę !!!
W salonie na stole czekała paczka...
Przyznam, spodziewałam się przesyłki- niespodzianki
ale tak szybko :-) ???
Serce zabiło mi mocniej, byłam podekscytowana jak mała dziewczynka.

Otworzyłam paczkę i oczom nie wierzyłam. 
Siedział Anioł...w zielonym kubraczku...i...słodkie serduszko z maleńkim aniołkiem.
Marta, ofiarowała mi jeszcze śliczne serwetki  i kartę z dedykacją 
(tekst zatrzymam dla siebie)
Wzięłam Anioła w dłonie, jak mała dziewczynka, która dostała w życiu pierwszą lalkę, uniosłam na wysokość twarzy...popatrzyłam...zdławiło mnie w gardle i popłynęły łzy szczęścia.
Był śliczny, wykonany z precyzją, wręcz chirurgiczną  i w dodatku miał zielony kubraczek
( kolor dominujący w moim salonie). 
Najpiękniejsze było to, iż JA  kobieta 40-letnia otrzymałam TILDOWEGO ANIOŁA - od kogoś,  kto mnie nawet nie zna i bezinteresownie...to co czuło moje serce, nie da się opisać.
Nie bawią mnie codzienne zachowania i prezenty w stylu
np. -"biżuteria od Swarovskiego", ale właśnie takie z serca płynące niespodzianki.

Martusiu, dziękuję Ci bardzo za wspaniały upominek...to cudownie, że są jeszcze takie dobre duszyczki jak TY.

To nie koniec...po powrocie, włączyłam komputer, bo oczywiście musiałam zobaczyć co się u Was wszystkich działo.
A ty kolejna niespodzianka - WYGRANE CANDY U MARGOTT
Radość moja nie znała już granic - to ogromne szczęście posiadać cząstkę prac Małgosi.

I tak to 4 listopad okazał się kolejnym, najszczęśliwszym dniem mojego życia !!!

Teraz, kiedy wszystkim się pochwaliłam,:
 życzę Wam kochane miłego weekendu
 bez deszczu, wiatru, chorób i problemów. 

wtorek, 2 listopada 2010

*** Bez tematu ***

...,, Dzień jesienny tak cicho
jak liść zżółkły opada;
złoto ma z października,
smutek ma z listopada

i w ten smutek złotawy,
i w ten płomyk zamglony
przybrały się Zaduszki
jak w przejrzyste welony..."
                                Hanna Łochocka

Nostalgiczny weekend powoli mija. Myślę, że wiele z Was odwiedziło groby najbliższych a jeżeli nie,  to na pewno myślami powspominałyście tych co odeszli...i tylko  żal pozostał ^^
Czasami setki i tysiące kilometrów dzielą Was Kochane od kraju i rodziny...pozostaje telefon, e-mail, list lub kartka napisana tęsknotą ^^
A skoro już mowa o kartkach,  to zachęcam do udziału w bardzo fajnej świątecznej akcji.
Szczegóły TU


Teraz kilka słów o 2 podkowach...tak, tak o podkowach.
5 lat temu, "robiąc" wykopy pod nasz dom, w ziemi znalazłam 2 podkowy.
 Nie zdziwiło mnie to, gdyż dom powstawał na terenie dzikim, leśnym w otoczeniu małych, prywatnych stadnin.
Pierwsza podkowa zawisła - "na szczęście" na kukawce domu
Druga natomiast ciągle leżała i czekała na swoje miejsce.
I tak to ostatnio wpadł mi do głowy pomysł na nią...umieściła ją w sypialni :) żeby tu też nie zabrakło szczęścia :) 
Półeczko-wieszaczek dorobiłam sama i wyszło właśnie to...

Mam podkówkę, ale nie mam qnia. 
Na razie postawiłam aniołka, żeby czuwał w nocy, ale teraz poszukam sobie małego, białego konika.
Jednego znalazłam...Rosenthala...oj, tylko 4000zł :))))))))))))))))))))
Poszukam dalej.

Do mojej kolekcji Aniołów doszedł nowy, a właściwie dwa...tulące się na kuli
prezent od mojego kochanego K. :) 

Ponieważ praca mnie kocha to idę szlifować szafkę z farby a Wam kochane życzę miłego, ciepłego tygodnia